wtorek, 8 marca 2011

Tydzień pełen wrażeń.

W pierwszym tygodniu marca naprawdę sporo się u nas działo. Zajmijmy się więc najważniejszymi sprawami. :)

Od 1 marca Łukasz ma pracę! Mój szef powiedział mi w sobotę przed wyjazdem, że jego znajomy restaurator szuka u siebie kogoś na zmywak. A ten znajomy zdecydował się dać Łukaszowi szansę. :) W ten oto sposób zostaliśmy rodziną zmywaków. :) W czasie kiedy ja odpoczywałam w Polsce na urlopie, Łukasz harował na swoim tygodniu próbnym, ale za to są efekty - dostał umowę na 3 miesiące. Najlepsze jest to, że ta restauracja jest otwarta podobnie jak Ze Bistro - w ten oto sposób mamy teraz razem wolne w niedzielę i poniedziałek, a i w dni pracujące pracujemy w zbliżonych godzinach. 

Dotarłam bezpiecznie z powrotem do Francji. :) Mimo, że byłam po weselu i nie spałam ani chwili, jakimś cudem nie przepasłam żadnej przesiadki i spokojnie wróciłam wieczorem do domku. Choć chwilami oczy to już ledwo otwierałam. Loty samolotami spokojne i przyjemne. Nicea, z okna autobusu kursującego między lotniskiem a dworcem ichniego PKP (czyli SNCF), bardzo ładne, taka wakacyjna, ale w końcu to Lazurowe Wybrzeże. Natomiast TGV na tym fragmencie trasy którym ja jechałam, jechał wolno jak zwykły pociąg i zatrzymywał się w wielu nadmorskich miejscowościach (wygląda więc na to, że w pędzące do Paryża TGV musiał się przeistoczyć jakoś za Aix).  Byłaby to pewnie jedna z ładniejszych tras jakimi jechałam, ale niestety wtedy już miałam kłopoty z otwieraniem oczu i starałam się tylko nie przespać Aix.

Odwiedziłam ojczyznę. :))) Był to pobyt krótki, z napiętym grafikiem i mnóstwem spraw do załatwienia (a jeszcze się przeziębiłam do tego), więc minął szybko, ale sporo się działo. I w końcu wszyscy mnie rozumieli, a ja ich. Mogłam się swobodnie wypowiadać i rozmawiać z ludźmi - nawet nie wiecie, jakie to piękne. :) Udało mi się spotkać z całkiem sporym gronem bliskich mi osób (a z tymi, których zobaczyć się nie udało, mam nadzieję, że nadrobimy przy najbliższej okazji). 
Ech, czemuś my się wszyscy nie urodzili nad Morzem Śródziemnym? ... Czemu muszę wybierać między miejscem, które uwielbiam, a ludźmi, których kocham? Nie myśleliście, żeby się przenieść do Aix? ;)))

Kończę, bo skończyła się tygodniowa sielanka, od wczoraj już wróciłam do mojej harówki ze zmywakiem, odkurzaczem i szmatą w dłoni. :) Idę więc sobie po francusku pomilczeć do moich garów. 
Pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. Że zacytuję samą siebie (to już chyba szczyt narcyzmu ;)) "to ludzie są najważniejsi. Jak pięknie by wokół nie było, jak ich brakuje, to szczęścia nie ma... "... think, think/pense, pense

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny cytat z samej Ciebie :) Myślę Sis, myślę :) Buziaki!!

    OdpowiedzUsuń