środa, 12 stycznia 2011

Prowansalskie wieści.

U nas ostatnio nie wydarzyło się nic spektakularnego, dlatego też nie było nowych wpisów na blogu. Ja latam do pracy, wracam z pracy, znów idę do pracy i wracam - i tak mi mijają dnie, natomiast Łukasz dzielnie szuka pracy, choć nie jest to łatwe (nawet dzisiaj fryzjerka tak mi powiedziała, oraz to, że tu, na południu jest drogo - tak, tak wreszcie i ja odwiedziłam francuskiego fryzjera, bo już niewiele widziałam zza mojej wyrośniętej grzywy :).

Jeśli chodzi o newsy z Ze Bistro to Aurore wkrótce przestanie przychodzić do pracy (od lutego ma już w ogóle nie pracować, bo pod koniec marca będzie rodzić). A jako, że nikt nie będzie zatrudniony na jej miejsce, już niedługo mamy pracować we trójkę (co ogólnie wydaje mi się niemożliwe, ale już wkrótce zobaczę, jak niemożliwe staje się możliwe ;). Ogólnie ma to wyglądać tak, że Olivier będzie zarówno gotował, jak i obsługiwał salę, a ja będę mu pomagać. Aurore nawet zrobiła mi krótkie szkolenie o tym, jak nosić talerze, jak sprzątać ze stołów elegancko i z gracją, i takie tam. I wszystko okey, ja chętnie coś zaniosę, coś przyniosę (oczywiście ze strachem w sercu - byle tylko nikt nic do mnie nie powiedział), ale prawda jest taka, że to pomaganie wyobrażam sobie tylko jak nie ma wielkiego ruchu (a wtedy to moja pomoc akurat jest najmniej potrzebna). Natomiast jak jest naprawdę spory ruch i restauracja jest pełna (jak w piątek czy sobotę), to ja po prostu tego nie ogarniam. W zeszły weekend byliśmy w czwórkę i była naprawdę masa roboty. Ja się ledwo wyrabiałam ze zmywaniem, a problem jest też taki, że tam w ogóle nie ma miejsca (wspominałam, że ta restauracja jest malutka - ona jest naprawdę baaardzo mała, w związku z tym kuchnia też, i moje stanowisko też). Gdy zmywam talerze, to w zlewie rośnie mi stos garnków i innych narzędzi kuchennych, a gdy zabieram się za gary, to zaraz nie ma już gdzie stawiać brudnych talerzy i szkła (do tego celu służy kwadratowy blat z wielką okrągła dziurą w środku - bo pod blatem jest kosz na śmieci - więc ja mam do dyspozycji 4 rogi tego blatu, wow :). Możecie więc sobie wyobrazić z jakim niepokojem oczekuję lutowych i dalszych weekendów...

Natomiast dziś Olivier oświadczył mi, że w piątek restauracja jest zamknięta (ja oczywiście już pełna nadziei na relaks :), lecz zaraz dodał, że my pracujemy. W domu, u klienta. Oni gotują, ja mam być kelnerką. OK, trochę to dziwne, ale w sumie, jak ktoś ma kaprys, to niech i tak będzie. Pytam więc Oliviera, dla ilu osób, będą gotowali w tym domu, a on mi na to, że dla ... 55! Że co proszę? 55 osób w domu? To jakieś żarty? (ciągle mam nadzieję, że tak). To co to za dom?!? U nas na weselu tyle osób było :) Ja nie wiem co to za impreza, ale już się boję. Szczególnie, że moje doświadczenia w kelnerowaniu w ciągu ostatnich dni, ograniczają się do kilku zaniesionych i sprzątniętych talerzy, wszystko to wykonane drżącymi rękami (naprawdę uważam, że nie jestem najlepszym materiałem na kelnerkę, ba, nawet na pomocnika kelnera - mam skłonności do tłuczenia rzeczy - patrz: moja praca w kwiaciarni i krótka kariera zmywaka - oraz wybitny brak pewności i równowagi przy noszeniu rzeczy - w domu, w pracy i w zagrodzie ;) ). Jednym słowem będzie wesoło :)

A teraz pozdrawiamy, a ja uciekam do roboty!

4 komentarze:

  1. Kochana, doskonale Cię rozumiem. Dziś też robiłam za kelnerkę, i uwierz mi, jak kucharz zobaczył co robię to chciał mnie wywalić, ale na szczęście nie może ;) żurek to był wszędzie, taaaaaakie koło zrobiłam w talerzu (mogę się usprawiedliwić, że mamy naprawdę ciężkie talerze i do tego bardzo gorące). Tak więc trzymam kciuki, potłuczoności moja droga ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niczko Kochana,

    W końcu jakieś wieści! :) Fajnie wiedzieć, że tam u Was życie aktywnie płynie :) Trzymam kciuki za Twoje kelnerowanie! Będzie dobrze! Tylko co to za impreza??? Zaintrygowałaś mnie ;) Koniecznie napisz jak było na tej imprezie.
    Ja póki co tez mam dużooo pracy, bo jestem sama. Ale dzielnie daję sobie radę.
    Pozdrowionka i buziaki dla Was! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej Dziewczyny :)

    Wow, Elvis, to widzę Ty bardzo wszechstronna w swojej robocie jesteś, heh :) Szkoda, że ja nie mam tego spokoju ducha, że mnie nie wywalą ;)

    Asiek, ano życie płynie aktywnie, aż za szybko, przynajmniej dla mnie :) Na pewno dam znać po tej intrygującej imprezie - sama jestem ciekawa, co to będzie. Powodzenia w robocie - a gdzie to Ewkę wywiało?

    Pozdrowionka i buziaki !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hello francuska ziemio!
    Co tam słychać?
    A no ja sama, bo Ewka na długim L-4. Także robie za 2 i nie wiem czy nie będę musiała w tym miesiacu wypat szykowac.
    A jak tam impreza domowa na 50 osob? Napisz cos :)

    pozdrowionka!
    Asiek

    OdpowiedzUsuń