wtorek, 23 listopada 2010

Długi weekend.

Od niedzieli odpoczywamy. A ponieważ w ten wtorek i środę Ze Bistro jest zamknięte to mamy całkiem długi weekend. W piątek dostałam od Aurore butelkę Beaujolais Nouveau. W związku z tym i my świętowaliśmy wyjście na rynek młodego wina. Wraz z Elwirą urządziliśmy sobie degustację w niedzielę. Winko muszę przyznać bardzo smaczne, bo pomimo, że czerwone to lekkie i nie cierpkie. Dostaliśmy jeszcze na weekend dwie butelki, w których zostało trochę wina, a które jako że były otwarte, nie mogły być zostawione na długi weekend w restauracji. W ten oto sposób mamy długi weekend z degustacją win :) 

Niestety robi się coraz chłodniej i nawet w Prowansji nie da się ukryć, że nadchodzi zima. Na szczęście ja już tydzień temu na pchlim targu nabyłam sobie ciepłą kurtkę, a Łukaszowi w zeszłym tygodniu kupiliśmy ciepły sweter. W tygodniu kupiłam jeszcze rękawiczki. A dziś, gdy mistral zaczął urywać mi głowę, kupiłam nawet czapkę. Także na prowansalskie chłody jesteśmy jako tako przygotowani :)

Dziś wieczorem, ciepło ubrani, wybraliśmy się na spacer do centrum, które jest już oświetlone kolorowymi lampkami. Na głównym deptaku znajduje się świąteczny jarmark. Są karuzele, drewniane budki z różnościami, można nawet grzane wino kupić, ale jeszcze nie próbowaliśmy (jarmark ogólnie bardzo podobny do tego, który jest we Wrocławiu na Rynku i na Świdnickiej). 


La Rotonde

Cours Mirabeau

Budki jarmarczne

Moje ulubione stoisko - wszystko z czekolady! Ser, kiełbasa i jajko! Narzędzia! Frytki z mięsem! Kółko i krzyżyk! Wow!
Fontanna

Karuzela - nieodzowna w każdym francuskim mieście (jakie widzieliśmy). Teraz na głównym deptaku, nocą pięknie oświetlona. Czarny charakter przed karuzelą to natomiast Łukasz :)))
Jest i choinka! Trochę krzywa u dołu, ale może lepszej nie mieli ;)

I jeszcze raz Cours Mirabeau - tym razem z drugiego końca ulicy
To jeszcze na dobranoc zimowe słówko: les gants (czyt. le gą) - rękawiczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz