poniedziałek, 29 listopada 2010

Kurs gotowania.

Dziś miałam okazję być pomywaczką naczyń na kursie gotowania, który jest raz na jakiś czas urządzany w naszej restauracji. Trzeba się zebrać w 5 - 6 osób lub zgłosić indywidualnie i mieć nadzieję, że zbierze się kilkuosobowa grupa, i za "jedyne" 65 euro od osoby można spędzić 5 godzin w kuchni Ze Bistro, pobierając lekcję gotowania od samego szefa kuchni. Oczywiście posiłek ugotowany wspólnymi siłami kucharza i jego nowych pomocników jest konsumowany przez uczestników. Było i winko dla głodnych wiedzy kursantów i główny deser naszej restauracji, czyli mus czekoladowy z kremem szafranowym. 

Ja niestety niczego się na kursie nie nauczyłam, ponieważ stojąc twarzą do zlewu, jestem odwrócona tyłem do kuchni, gdzie odbywała się cała nauka. A że rozumienie ze słuchu francuskiego wciąż u mnie kuleje, to niestety żadnych tajników francuskiej kuchni nie poznałam. Może za którymś kolejnym razem ;)

Jednak kulinarnie nie był to czas zmarnowany :) Niczego się nie nauczyłam, ale co spróbowałam to moje :))) Olivier dał mi miseczkę aksamitnej zupy-musu z ziemniaków i pora (mniam), a do tego takie malusie krewetki. Nie znam się na owocach morza, nie wiem więc czym się różnią te malutkie jak paznokieć, od tych długości palca, ale tych mini mini nigdy nie jadłam. Z ciekawości spróbowałam, ale dziwnie się czułam odgryzając tułów niewinnym stworzeniom, które nawet oczy jeszcze mają na swoim miejscu. Toż to barbarzyństwo...

W związku z kursem dziś wolnego poniedziałku nie miałam, ale na szczęście w czasie kursu nie ma aż tylu naczyń, co przy normalnej pracy restauracji.  Był to więc spokojny czas dla mnie i moich dwóch zmywarek ;) A do tego mam wolny wieczór, więc i tak jestem całkiem zadowolona. Może nie do końca z tego, że Łukasz na wieczór zaplanował oglądanie meczu Barcelony z Realem Madryt przy piwie i chipsach (jeee, to co lubię najbardziej ;), ale wszystko jest lepsze niż zmywanie ;) Na szczęście wcześniej będą i kobiece rozrywki, czyli skype'owe pogaduchy z moimi wrocławskimi psycholożkami :)

Dzisiejszy odcinek kącika lingwistycznego sponsoruje słówko: la recette (czyt. la reset) - przepis. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz