sobota, 13 listopada 2010

Zmywak profesjonalny.

Dziś pogoda nas rozpieszczała. Było cieplutko, a niebo było cudownie niebieskie. Posiedzieliśmy sobie więc w parku, patrząc jak suche liście opadają wolno z platanów. Choć tak naprawdę na miasto wybraliśmy się w celu zakupienia dla mnie butów bezpieczeństwa do kuchni. Już w czasie poniedziałkowej rozmowy Olivier powiedział mi, że muszę je sobie nabyć, ale jakoś nie było czasu (a wczoraj szukaliśmy w sklepie, który mi polecił szef, ale niestety butów takowych nie mieli). Na szczęście znalazłam w internecie sklep z odzieżą roboczą w Aix i dziś się tam udaliśmy. A jako, że trafiliśmy na przerwę na lunch (12.30-14:00, ciągle się nie przyzwyczailiśmy, że wtedy nie można nic załatwić), to wybraliśmy się do parku. Na szczęście po powrocie do sklepu, okazało się, że buty do kuchni mają, i to nawet dwa rodzaje: pełne, oraz takie bardziej jak chodaki (tyle, że plastikowe). Wybrałam więc chodaki, bo pewnie będzie w nich mniej gorąco. I w ten sposób zostałam profesjonalnie wyposażoną pomywaczką :) Już się nie mogę doczekać przetestowania ich w kuchni, bo do tej pory igrałam ze śmiercią, człapiąc po mokrej, brudnej podłodze w moich adidaskach ;)  

Zatem w kąciku młodego lingwisty sówko na dziś to: les chaussures de cuisine (czyt. le szosur de kuzin) - buty kuchenne. 
Udanego weekendu.

2 komentarze:

  1. W życiu nie myślałam że to powiem ale...gratuluje pierwszych profesjonalnych butów kuchennych:) serio genialnie że udało Ci się znaleźć pracę i to jeszcze w miejscu w którym karmią takimi dobrymi rzeczami - szczerze połowy tego co napisałaś nie jestem sobie w stanie wyobrazić. Buziak emigrancie dałaś radę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Bełcik :) To fakt - dla tych pyszności warto znosić niewygody (choć mimo wszystko mam nadzieję, że moje bóle we wszystkim zelżeją). Buziaki!

    OdpowiedzUsuń