środa, 27 października 2010

Avignon - miasto papieży.

W tym tygodniu czuję się nareszcie lepiej, przeszedł mi kaszel, zakończyłam terapię antybiotykiem i w końcu mogliśmy się wybrać na wycieczkę. Pojechaliśmy więc do Avignonu, bo już od dłuższego czasu o nim myśleliśmy, a chcieliśmy go zwiedzić póki jest ładnie i słonecznie. We wtorek wiał bardzo silny mistral, więc przełożyliśmy wyprawę na środę, choć i dziś nieźle nas tam owiało. 

Wyruszyliśmy rano, wraz z Elwirą, z dworca autobusowego. Pani kierowca, gdy zobaczyła że jesteśmy w trójkę i kupujemy bilety w dwie strony, zaproponowała nam nawet jakiś karnet ze zniżką - bardzo miło z jej strony. Do Avignonu dotarliśmy przed 10:00 i trzeba przyznać, ze było jeszcze dość chłodno. W poszukiwaniu ławki na słońcu, przeszliśmy się przez centrum i dotarliśmy do parku koło Pałacu Papieży (siedziba papieży od XIV do XVIII wieku), który jest największą gotycką budowlą w Europie. Z położonego wysoko parku mieliśmy piękny widok na stare miasto, Rodan oraz znany z piosenki most - Pont St-Benézet. Choć właściwie należałoby powiedzieć pół mostu, ponieważ obecnie zostały z niego tylko cztery przęsła. Most ten (zbudowany w XII w.) był często niszczony przez powodzie i wciąż na nowo odbudowywany, aż w końcu w XVII w. definitywnie dano sobie spokój z jego rekonstruowaniem. Z parkowego wzniesienia wypatrzyliśmy po drugiej stronie rzeki ciekawą budowlę, wyglądającą jak zamek i postanowiliśmy się tam udać. 

Pont St-Benézet
Przekroczyliśmy więc Rodan, opuściliśmy Avignon i znaleźliśmy się w Villeneuve lès Avignon, które okazało się być uroczym małym miasteczkiem. Znajdowała się tam czternastowieczna wieża - La tour Philippe-le-Bel. Dotarliśmy także do zamku, który okazał się być fortem Saint-André. Pokręciliśmy się po urokliwym miasteczku i pomarzyliśmy o zamieszkaniu w jednym z małych, kamiennych domków. A później wróciliśmy do Avignon (oraz do rzeczywistości, w której nie mamy nawet pracy, o żadnych nieruchomościach nawet nie wspominając ;). 

La tour Philippe-le-Bel
Widok na miasteczko Villeneuve lès Avignon oraz fort Saint-André
Przed bramą portu
W Avignonie poszliśmy pospacerować po promenadzie, która znajduje się na wyspie leżącej na Rodanie. Z wyspy roztacza się bardzo ładny widok starego miasta. Udało nam się nawet wrócić na stały ląd małym stateczkiem, który darmowo przewozi ludzi z wyspy na drugi brzeg (mieliśmy szczęście bo akurat w październiku kursuje on tylko w środy i w weekend). Na statku mieliśmy niespodziankę i spotkaliśmy Polkę, która wracała z dzieckiem ze spaceru. 

A oto i najbardziej znane budowle w Avignon
My i "urwany" most :)
Po przybiciu do brzegu wybraliśmy się znów do starego miasta, które jest całe otoczone murem obronnym. Wybraliśmy się na plac przed Pałacem Papieży, pospacerowaliśmy uliczkami pełnymi starych budynków, dotarliśmy do place de l'Horloge (plac zegara?zegarowy?), na którym znajduje się ratusz oraz opera. 

Pałac Papieży.
Plac przed Pałacem Papieży (zwróćcie uwagę na słonia!)
Ratusz
Taki oto mur otacza całe stare miasto
A pod koniec wycieczki Elwira kupiła kasztany i miałam pierwszy raz okazję je spróbować. Muszę przyznać, że smakują dość specyficznie, ale mi głodnej i zmęczonej po całym dniu chodzenia nawet całkiem smakowały, Szczególnie, że były cieplutkie :) I ze smakiem kasztanów (no dobra kasztanów, a potem ciastek ;) zapadłam w autobusie powrotnym w cudowny sen, gdyż po prostu padałam z nóg.

W związku z wycieczką słówko na dziś to: les remparts (czyt. le rąpar) - mury obronne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz