środa, 18 sierpnia 2010

Wtorkowa przeprowadzka

Wczoraj przenieśliśmy się z naszego małego, ciasnego hoteliku w centrum miasta, do odleglejszego młodzieżowego hostelu (czyli L’Auberge de Jeunesse, choć "młodzieżowy" jest on tylko z nazwy, bo goszczą tu głównie dorośli). 

Mamy tu normalnej wielkości pokój (a nie pokój, w którym na środku stoi łóżko, od którego odległość do najbliższej ściany to jakieś pół metra), są w nim nawet 4 łóżka oraz łazienka i toaleta.W łazience nie ma ani kabiny ani wanny, tylko na ścianie jest taki prysznic jak na basenach i po prostu się chlapie wszędzie dookoła, ale za to jest dużo miejsca. Z pokoju jesteśmy bardzo zadowoleni, bo w końcu jest jakaś przestrzeń do życia - jest stolik, krzesełka i nawet kilka kroków można zrobić. W hostelu mamy śniadania na stołówce między 7:00 a 9:00, a od 10:00 do 16:30 musimy przebywać poza pokojem. Ale możemy być gdzieś na terenie, tak jak teraz to robimy siedząc w sali, w której są stoliki, wieczorem jest tu czynny bar i można się napić lub coś zjeść, a co najważniejsze dla nas - jest tu dostęp do internetu. 

Dalej szukamy mieszkania, co wiąże się z tym, że wciąż muszę dzwonić i próbować mówić po francusku, co bywa strasznie deprymujące ponieważ, gdy nawet ja wygłoszę ładnie swoją zapisaną na karteczce kwestię, to oni mówią do mnie po francusku z szybkością karabinu maszynowego i ja nie rozumiem najczęściej nawet o co im w ogóle chodzi :) Przekomiczne :) Ale czasem znają angielski, co jest ogromnym ułatwieniem, bo wtedy możemy się spokojnie dogadać. Gorzej jak nie znają, i wtedy ja dwoję się i troję, by wypowiedzieć jakieś zdanie i bywa różnie. Ale jak na razie tylko jedna osoba nie była skora, by mówić wolniej i gdy nie rozumiałam to się rozłączyła. Inni są dość życzliwi i starają się jakoś dogadać i tylko dzięki temu jakoś nam się udaje umówić na oglądanie mieszkania. Wczoraj widzieliśmy jedno, całkiem w porządku, tylko miejsce nie za bardzo nam odpowiadało, a raczej towarzystwo - choć to studio i tak było najlepsze ze wszystkich które widzieliśmy (nie było takie ciasne jak te w centrum, miało okno i w ogóle wszystko na swoim miejscu:). 

Dziś oglądamy jedno po południu, a kolejne jutro z rana, więc jesteśmy pełni nadziei, że jednak uda się znaleźć coś co nam odpowiada, z właścicielem, który zgodzi się je wynająć dwójce bezrobotnych Polaków, mówiących łamaną francuszczyzną :D

Także nie poddajemy się :) Zresztą jesteśmy zmotywowani by tu zostać, bo bardzo nam się to miejsce podoba :) 

4 komentarze:

  1. Swietnie że jestescie tacy dzielni i pelni optymizmu.Napewno wszystko Wam sie w najblizszym czasie wczysto fajnie pouklada. Brawo,brawo.......... i buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, staramy się, żeby się poukładało. Buźki!

    OdpowiedzUsuń
  3. motywacja to podstawa :)))
    buziaki kochani
    Elwira

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, hej - fotki super widać że u Was ciepło i słonecznie . Trzymajcie się , uściski Wam ślemy gorące- rodzice ( reszta na gg)Pa

    OdpowiedzUsuń