środa, 22 września 2010

Nie-winna środa.

Dziś dzień odpoczynku od winobrania, a tym samym dzień kiedy można się wyspać i mało schylać. Plecy co prawda wciąż bolą, ale nie jest źle.

Po śniadaniu wypraliśmy nasze polne ciuchy, a później czekaliśmy, by przyszedł przysłany przez właścicielkę gościu, by naprawić nasz prysznic i umywalkę. Na wydarzenie to czekamy odkąd się wprowadziliśmy, bo nie działał nam prysznic (Łukasz mi każe dopisać, że "nie działał w pełni", ale co to za działanie jak strumień taki leci, ze ja włosów pod tym umyć nie mogę i muszę się schylać (schylać!znowu!) żeby wsadzić głowę pod kran), a umywalka przeciekała. Jednak, pomimo iż doprowadzało mnie to do szału, nie za bardzo mogłam, zakomunikować to Radiji, bo przecież ja jej w ogóle nie rozumiem. Dlatego też sprawa ciągnęła się od miesiąca. Bo ja pisałam do jej syna po angielsku, on z nią uzgadniał, odpisywał mi, a potem i tak nikt nie przychodził, albo przyszedł i nie mógł naprawić. Ale już nie ma problemu - wszystko naprawiona, radość w domu :)

Potem, gdy już szykowaliśmy się do wyjścia do parku, by napawać się naszym wolnym dniem i z perspektywą równie wolnego jutra, zadzwonił telefon. Z winnicy. I okazało się, że jutro pracujemy. Ale dziś nabraliśmy sił, to możemy się trochę pozginać ;) 

A, wkleję Wam jeszcze fotkę z jednego z tutejszych kościołów, bo ma ciekawy wystrój, to znaczy wygląda jakby go nikt nigdy nie remontował, szare ściany, ale obrazy wiszą, witraże są, ołtarz elegancki też. 




Losowe słówko po francusku na dziś: le lavabo (czyt. le lawabo) - umywalka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz