czwartek, 16 września 2010

Polski wkład w produkcję francuskich win :)

Czwartek, godz 7.45
Dzwoni budzik, zostaje zwyczajowo zignorowany, śpimy dalej. 

Godz. 8.43
Dzwoni moja komórka. Francuski numer! O rany! Półprzytomna odbieram - to kobieta od winobrania, coś mi tłumaczy, ja próbuję się wysłowić, ciężko to idzie. Ale z tego co rozumiem, to znalazła się winnica, w której jesteśmy potrzebni :) Na szczęście kobieta, widząc pojawiające się trudności w komunikacji, mówi że wyśle mi wiadomość z wszystkimi informacjami. Czekamy.

Godz. 9.58
Przychodzi sms na komórkę Łukasza - tak to w sprawie zbierania winogron! Mamy się stawić w Domaine de la Crémade (oto strona win, które będziemy produkować ;)) o 7.45 w najbliższy poniedziałek i zaczynamy pracę - nie wiemy nic więcej, ani na jak długo nas potrzebują, ani co mamy tam dokładnie robić, ani kiedy pracujemy, ale najważniejsze, że gdzieś nas chcą :) 

Po śniadaniu wybraliśmy się jeszcze do tego punktu zapisów na winobranie, sprawdzić, czy Elwira nie mogłaby się od razu zapisać, ale okazało się, że zapisy są tylko we wtorki. Ale Elwira wysłała do kobiety maila i zobaczymy, czy uda jej się dołączyć do naszej ekipy. 

Później siedzieliśmy sobie w parku i popijaliśmy cydr :) A o 14.00 spotkaliśmy się z tutejszą Francuzką (mówiącą po angielsku, żeby wszystko było jasne :)), którą Elwira znalazła przez internet i nas z nią umówiła. Posiedzieliśmy z nią w parku, pospacerowaliśmy, a ostatecznie wylądowaliśmy na kawie (w kobiecym gronie, bo Łukasz poszedł do domu robić obiad). Camille potwierdziła zasłyszane przez nas wcześniej informacje, że Aix jest bardzo drogim miastem (drugie miasto pod tym względem, zaraz po Paryżu), powiedziała nam też, że jest tu dużo Brytyjczyków i Amerykanów (których przyciąga urok tego miasteczka). Poopowiadała nam również o swoim pobycie w Polsce - przez około półtora roku mieszkała i pracowała w Warszawie (i była zszokowana temperaturami panującymi tam w zimie. Nasza stolica ogólnie też nie za bardzo jej się podobała, dlatego też kontraktu nie przedłużyła. Ale trudno się dziwić osobie, która urodziła się na południu Francji, a potem przez 7 miesięcy mieszkała w Australii). Może następnym razem spotkamy się z nią, by spróbować swoich sił w rozmowach po francusku? Jako że Camille obecnie szuka pracy i ma dużo czasu, więc była całkiem chętna. 

A wieczorem zachmurzyło się i nawet trochę padało. Prognozy pogody na najbliższe dni zapowiadają deszcze, ale mamy nadzieję, że się nie sprawdzą, bo planowaliśmy na sobotę wypad nad morze. Na szczęście mimo chwilowego pogorszenia pogody, nadal jest ciepło. 

Bonne nuit!

2 komentarze:

  1. Hurra:)! udało się! Nika zawsze byłaś wytrwała w poszukiwaniu pracy i udawało się za każdym razem:)i teraz też się uda! cały czas trzymam kciuki:)! buziaki dla Was i pozdrowienia:)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Marcyś :) Zobaczymy, jak to będzie na tym winobraniu. Pozdrowionka dla Ciebie i Męża!

    OdpowiedzUsuń